Film "Ameryka Obamy" siedem tygodni po premierze, wskoczył do pierwszej dziesiątki zestawienia najpopularniejszych filmów na liście box office'u. W zeszły weekend film zarobił aż 6,2 mln dolarów, a od momentu premiery 9,1 mln dolarów. Tak wysoki zysk w ostatnich dniach to zasługa prostego zabiegu producentów, którzy postanowili zwiększyć zasięg dystrybucji, wypuszczając na rynek dodatkowych 900 kopii.
"2016 Obama's America" już wskoczył do pierwszej dziesiątki najbardziej kasowych dokumentów w historii. Specjalistą w kręceniu tego rodzajów filmów jest Michael Moore. Do jego największych dzieł należy polityczny manifest pt. "Fahrenheit 9.11" z 2004 r. o kulisach ataków na World Trade Center - zarobił 119,2 miliona dolarów. Reżyser został uhonorowany Oscarem za "Zabawy z bronią" czy demaskujący działanie amerykańskiej służby zdrowia "Chorować w USA" - filmy zarobiły wówczas 21,6 i 24,5 mln dolarów.
Wynik "Ameryka Obamy" może się znacznie poprawić, gdyż obecnie jest okres kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych, przez co jest duże zainteresowanie. - Mój film ma udzielić odpowiedzi na pytanie, jak będą wyglądać Stany Zjednoczone, jeśli w listopadzie bój o Biały Dom ponownie wygra Obama. Mam nadzieję, że zaważy na wyniku wyborów prezydenckich - skomentował reżyser i prawicowy publicysta Dinesh D'Souza.
Dokument powstał na podstawie jego własnej książki "The Roots of Obama's Rage" - krytycznej wobec rządów obecnego prezydenta USA. Krytycy mają różne zdanie o tym filmie. Jedni doceniają, że wnikliwie przygląda się decyzjom politycznym prezydenta, inni z kolei twierdzą, iż manipuluje faktami i rozpowszechnianie teorie spiskowe.
