Dziennik "Rzeczpospolita" przytacza dane, z których wynika, że najlepiej opłacany prezes polskiego banku zainkasował w poprzednim roku ponad 4,5 miliona złotych. To dziesięć razy mniej niż na Zachodzie.
Przeczytaj także: Polacy skarżą się na banki »Gazeta wyliczyła, że średnia płaca top menedżera w branży bankowej wzrosła w ubiegłym roku o 10,5%, do ponad 2,3 milionów złotych, ustanawiając historyczny rekord. Na takie wynagrodzenie przeciętny Kowalski musiałby pracować ponad 47 lat.
Najwięcej zarobił Luigi Lovaglio. Prezes Banku Pekao zainkasował w poprzednim roku ponad 4,5 miliona złotych. To o 8% więcej niż przed rokiem. Drugie miejsce przypadło Cezaremu Stypułkowskiemu, szefowi BRE Banku, który razem z 2 milionami złotych premii za 2011 roku zgranął prawie 4,3 miliona złotych (o 65% więcej). W pierwszej trójce znalazł się również Sławomir Sikora, szef Banku Handlowego, z wynikiem 3,8 miliona złotych.
Zarobki najlepiej opłacanych prezesów polskich banków bledną w porównaniu z ich odpowiednikami w Europie. Według danych firmy doradczej Hay Group inkasują oni średnio po 2-3 miliony złotych. Europejskim rekordzistą pod tym względem jest szef HSBC, który zarobił w poprzednim roku prawie 10,5 miliona euro (o 40% więcej niż rok wcześniej).
Zdaniem eksperta Hay Group Norberta Matusiaka nie należy porównywać zarobków polskich i zachodnich szefów banków. - To zupełnie inna skala biznesu. Zachodnioeuropejscy bankowcy kierują całymi międzynarodowymi grupami, a polscy zarządzają lokalnymi spółkami – zaznaczył specjalista.