Nikt nie lubi płacenia podatków. Słynny Al Capone po latach działalności przestępczej poszedł siedzieć właśnie za niezapłacone podatki, a francuski aktor Gerard Depardieu w obawie przed ich zbyt wysokimi stawkami zmienił obywatelstwo na rosyjskie. Znanych, którzy nie zamierzają płacić państwu jest jednak znacznie więcej. Jedni latami pozostają nieuchwytni, inni mają kłopoty od razu po tym, jak zaczynają mataczyć. W ostatnich dniach właśnie podatki doprowadziły do aresztowania prezesa Bayernu Monachium. Według oficjalnego oskarżenia, Uli Hoeness ma do spłacenia zaległe podatki w wysokości 3,5 miliona euro. To jednak nic w porównaniu z tym, jakiej sumy doliczono się w trakcie procesu. Istnieje prawdopodobieństwo, że rzeczywista kwota, jaką Hoeness jest dłużny urzędowi skarbowemu to 28,5 miliona euro! Prezes słynnego niemieckiego klubu piłkarskiego nie jest jednak jedynym znanym człowiekiem, który mimo posiadanego majątku, nie ma ochoty rozliczać się z fiskusem.
Za niepłacenie podatków do więzienia trafił też znany aktor Wesley Snipes, któremu umknął fakt, że wypada zapłacić podatek od zarobionych 38 milionów dolarów. Pamiętny Blade, pogromca wampirów, „zapomniał” zapłacić aż 15 milionów dolarów podatków, co poskutkowało karą 3 lat pozbawienia wolności. Do płacenia podatków nie kwapi się także Nicolas Cage, który amerykańskiemu fiskusowi dłużny jest 13 milionów dolarów. Oficjalne tłumaczenie hollywoodzkiej gwiazdy jest mało wiarygodne – Cage twierdzi, że długi są wynikiem zaniedbań, jakich dopuścił się jego księgowy i menedżer.
Innym, wymigującym się od płacenia podatków aktorem jest Stephen Baldwin. Dzięki zaangażowaniu w sprawę najlepszych adwokatów, udało mu się uniknąć więzienia, choć groziły mu 4 lata pozbawienia wolności. Mimo to, musiał uregulować zaległości z lat 2008-2010 wynoszące 350 tysięcy dolarów. Także Ty Warner uniknął więzienia. Twórca zabawek Beanie Babies ukrył na tajnym, szwajcarskim koncie ok. 24 miliony dolarów, z których nie chciał się rozliczyć ze skarbówką. Decyzją sądu, musiał za to podjąć się prac społecznych oraz wpłacić 100 tysięcy dolarów na rzecz szkół średnich w Chicago. Ponadto, został zobligowany do zwrotu zaległych podatków w wysokości 27 milionów dolarów i grzywny wynoszącej 53 miliony dolarów.
Tylko wiek uchronił przed więzieniem byłego premiera Włoch, Silvio Berlusconiego, który przeoczył fakt, że posiada własną telewizję, na której zarabia rocznie miliony euro. Nie zamierzał rozliczać się z wielomilionowego podatku, ale sąd nie mógł skazać go na karę pozbawienia wolności. We Włoszech osoby, które ukończyły 70 lat mogą zostać ukarane tylko aresztem domowym lub obowiązkiem wykonania prac społecznych. W trudniejszej sytuacji znaleźli się jedni z najsłynniejszych projektantów mody – Domenico Dolce i Stefano Gabbana, którzy fiskusowi dłużni byli ponoć ok. miliarda euro. Niemniej jednak, proces zakończył się dla nich pomyślnie i ostatecznie wykazano, że zaległe podatki wynoszą 200 milionów euro. Zamiast grożącej im początkowo kary w postaci 2,5 roku więzienia, otrzymali wyrok 20 miesięcy pozbawienia wolności. Mieli zapłacić również 0,5 miliona euro grzywny.
Chociaż badania wskazują, że kobiety mają mniejsze skłonności do zadłużania się i sumienniej spłacają wszelkie zaległości, to jednak nie jest to normą. Piosenkarka Lauryn Hill spędziła za kratami 3 miesiące po tym, jak okazało się, że w latach 2005-2007 nie płaciła podatku dochodowego. Nie pomogła nawet jej ciekawa linia obrony. Lauryn tłumaczyła, że nie była w stanie wywiązywać się z obowiązku podatkowego, ponieważ wychowuje 6 dzieci. Nie omieszkała też wspomnieć, że system ekonomiczny uprzykrza jej życie. Na bakier z prawem podatkowym była także słynna bizneswoman polskiego pochodzenia, prezenterka, autorka i wydawca Martha Stewart, która miała do zapłaty 220 milionów dolarów zaległych podatków! Na 5 miesięcy do więzienia trafiła jednak za przeprowadzanie nielegalnych transakcji giełdowych oraz za składanie fałszywych zeznań. Przed podatkami nie udało się uciec także najsłynniejszej fotografce świata. Annie Leibovitz, choć do więzienia nie trafiła, to jednak musiała oddać pod zastaw prawa do wszystkich swoich prac – nawet tych, których jeszcze nie wykonała. A wszystko przez zaległe podatki, których suma przekraczała 2 miliony dolarów.
Na przykładzie gwiazd po raz kolejny przekonujemy się, że Benjamin Franklin miał rację – w życiu pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. I nie ma znaczenia, czy jesteśmy celebrytami z pierwszych stron gazet, czy zwykłymi zjadaczami chleba. Każdy musi podzielić się z fiskusem swoimi dochodami i lepiej nie próbować wymigiwać się od tego obowiązku, bo może nas to wpędzić w poważne tarapaty.
