2011.06.12// D. Pęgiel
Włoski premier Silvio Berlusconi wciąż urządza imprezy – poinformował wczoraj dziennik "La Repubblica", powołując się na podsłuchaną przez Gwardię Finansową rozmowę przedsiębiorcy Flavio Briatorego i wiceminister Danieli Santanche. Media we Włoszech, które rozpowszechniają treść tej konwersacji z kwietnia bieżącego roku, zaznaczają, że może ona jeszcze bardziej pogrążyć szefa rządu.
Silvio Berlusconi
Berlusconi od dwóch miesięcy odpowiada przed sądem między innymi za korzystanie z usług nieletniej prostytutki. Przy okazji najnowszych medialnych rewelacji podkreśla się, że tym razem ciosy zadaje mu jego własne otoczenie. Gwardia Finansowa uzyskała zapis tej rozmowy dzięki podsłuchowi założonemu Briatoremu, byłemu menedżerowi w stajni Renault w Formule 1, w związku z dochodzeniem w sprawie oszustw podatkowych.
W opublikowanym przez rzymski dziennik zapisie widnieją następujące słowa Briatorego, odnoszące się do rozwiązłych zabaw organizowanych przez Berlusconiego: "Wszystko jest, jakby się nic nie stało". Dodał on, że przyjęcia odbywają się już w innym miejscu, nie w głównej rezydencji Berlusconiego, Arcore.
"Jak dawniej, a nawet lepiej. Ta sama grupa, jakieś nowe osoby, ale jest tak samo" - mówi Briatore. "Ale jesteś pewien, że on znowu zaczął?" - pyta Santanche. "Tak, na sto procent" - odpowiada biznesmen. "On jest chory, Dani!" - dodaje włoski przedsiębiorca w rozmowie z Danielą Santanche.