W Kopenhadze toczą się negocjacje, których przedmiotem jest przyszłość zagrożonych bankructwem Skandynawskich Linii Lotniczych SAS. Od późnego niedzielnego wieczora zarząd spółki rozmawia ze związkami zawodowymi. Podpisanie porozumienia to warunek uruchomienia wartego 515 milionów dolarów planu ratunkowego, za który odpowiadają rządy Danii, Szwecji i Norwegii.
Linie lotnicze zaproponowały zwolnienie 6 tysięcy z 15 tysięcy pracowników, obniżkę pensji o 17% oraz zmniejszenie funduszu emerytalnego i dłuższe godziny pracy. W nocy do porozumienia doszło między zarządem a dwoma związkami zawodowym, które reprezentują norweski personel pokładowy; nad ranem udało się wypracować kompromis ze szwedzkimi związkowcami. Obecnie trwają rozmowy z pięcioma inny związkami. Komentatorzy zaznaczają, że największe problemy są z pilotami, którzy nie przystają na duże obniżki wynagrodzenia.
Decyzję, która zaważy na przyszłości SAS podejmie rada nadzorcza spółki. Miała ona zapaść do północy, jednak została odłożona ze względu na przeciągające się negocjacje. Z powodu braku personelu odwołano już kilka dzisiejszych połączeń.
Część specjalistów przewiduje, że rada nadzorcza Skandynawskich Linii Lotniczych podejmie decyzję o upadłości przewoźnika, a następnie spróbuje utworzyć nową spółkę z ocalałych elementów. SAS działałają od 67 lat, jeszcze do niedawna były dumą Skandynawów.
