Gabinet Donalda Tuska chce surowszych kar dla przedsiębiorstw nielegalnie zatrudniających imigrantów. Firmom tym miałyby grozić wysokie kary finansowe, a nawet zakaz udziału w publicznych przetargach. Nad nowym prawem pracuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Wprowadzenia odpowiednich zmian wymaga od Polski także Unia Europejska, gdyż nadzieja na znalezienie zatrudnienia na Starym Kontynencie jest jednym z głównym powodów imigracji.
Niestety, dokładnych danych o cudzoziemcach przebywających i pracujących na czarno w Polsce nie ma. Z oficjalnych statystyk wynika jedynie, że o legalną pracę starają się u nas głównie przybysze z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Gruzji, ale co raz częściej pojawiają się też Chińczycy, Wietnamczycy, Mołdawianie, czy nawet Filipińczycy. Imigranci szukają zatrudnienia przede wszystkim w budownictwie, handlu, usługach, pomocach domowych i rolnictwie - informuje wyborcza.biz , powołując się na Dziennik Metro.
Z założeń do ustawy przygotowanych przez resort Jolanty Fedek, które rząd planuje przyjąć jutro wynika, że przedsiębiorstwom zatrudniającym nielegalnych imigrantów, będą grozić dotkliwe kary finansowe, a ich szefom procesy sądowe. Ponadto na nieuczciwą firmę nałożony może być zakaz startu w przetargach publicznych oraz nakaz zwrotu publicznych dotacji i dofinansowania z UE połączony z kilkuletnim zakazem ubiegania się o kolejne środki.
By móc lepiej kontrolować legalność zatrudnienia Straż Graniczna ma otrzymać m.in. dostęp do bazy ZUS czy możliwość zakładania podsłuchów w firmach. Zmiany prawa obejmą także nielegalnie zatrudnionych, którym będzie przysługiwało minimum trzymiesięczne wynagrodzenie oraz prawo do pozostania w Polsce na czas procesu w sądzie pracy o zaległą pensję.
