Coraz droższa wódka w sklepach sprzyja powiększaniu się szarej strefy. Tym samym przemytnicy alkoholu i osoby zajmujące się odkażaniem spirytusu przemysłowego inkasują miliardy, a państwo zamiast zarobić na podwyżce akcyzy - traci.
Skutkiem wzrostu akcyzy jest rozrost szarej strefy, która stanowi w Polsce nawet 10% całkowitej konsumpcji alkoholu, czyli prawie dwa razy więcej niż w 2008 roku. Polacy przemycają go zza wschodnie granicy, ale także odkażają alkohol przemysłowy.
Wiceminister finansów Jacek Kapica zapowiedział w środę, iż resort zamierza zająć się tym procederem. Myli się ten, kto sądzi, że władza obniży akcyzę. Rządzący obwieścili zwiększenie kontroli ze strony Służby Celnej i ścisłą współpracę z funkcjonariuszami innych państw, a także większy nadzór nad odczynnikami do skażania alkoholu.
Słowa ministra Kapicy branża spirytusowa przyjęła z wielkim entuzjazmem. Producenci twierdzą, że łatwy dostęp do nielegalnego alkoholu przyczynił się do tego, że w poprzednim roku polski rynek trunków spirytusowych zmalał o blisko 5%. Podobna sytuacja miała miejsce również w 2009 roku.