Wtorkowe przedpołudnie, w odróżnieniu od tego co można było obserwować w ostatnich kilku dniach, nie tylko nie przynosi silnej przeceny złotego, ale upływa pod znakiem zwiększonego popytu na polską walutę. O godzinie 11:55 kurs USD/PLN testował poziom 2,8553 zł, a EUR/PLN 4,1676 zł, spadając odpowiednio o 0,8 gr i o 2 gr w stosunku do wczorajszego zamknięcia.
Przedpołudniowe umocnienie złotego jest reakcją na poniedziałkową nieudaną próbę wybicia z trwającej już 1,5 miesiąca konsolidacji. Gdyby kierować się tylko i wyłącznie analizą techniczną, to do końca dnia należałoby oczekiwać pogłębienia tego procesu (kolejne próby osłabienia złotego realne są w drugiej połowie tygodnia). Sytuacja techniczna nie jest jednak głównym czynnikiem determinującym zachowanie polskiej waluty. Nieco większe znaczenie mają bowiem nastroje na rynkach światowych oraz zachowanie kursu EUR/USD. Wpływ natomiast na te dwa czynniki będą mieć publikowane dziś dane makroekonomiczne.
Jakkolwiek inwestorzy przeszli do porządku dziennego nad niższym od oczekiwań wzrostem niemieckiego indeksu ZEW (57,7 pkt. wobec oczekiwanych 60 pkt.), to już spore emocje może wywołać zaplanowana na godzinę 14:30 publikacja danych nt. sprzedaży detalicznej w USA (prognoza: 1,9 proc.) i indeksu NY Empire State (prognoza: 15 pkt.), które uzupełniać będą dane o PPI i zapasach niesprzedanych towarów.
Istotnego wpływu na notowania nie będą natomiast miały dane o inflacji CPI, które Główny Urząd Statystyczny opublikuje o godzinie 14-tej (prognoza: 3,6 proc.). Wyjątkiem będzie tylko sytuacja, gdy dane znacząco odbiegać będą od prognoz, a impulsy generowane przez nie będzie wpisywał się w rynkowe nastroje. Jednak nawet wówczas wpływ ten może być tylko krótkoterminowy.