Dziennik "Bild" poinformował, że organizacje przedsiębiorców w Niemczech chcą likwidacji przerw na papierosa w zakładach pracy. Ich zdaniem tego typu pauzy mogą za bardzo obciążać zatrudniających i gospodarkę – czytamy na portalu Wprost.pl, który powołuje się na Polską Agencję Prasową.
Przewodniczący federalnego związku małych i średnich przedsiębiorstw BVMW Mario Ohoven oznajmił, że palenie powinno być dopuszczalne jedynie w trakcie przerwy obiadowej albo po skończonej pracy. Według niego częste przerwy zakłócają tryb pracy w zakładach.
[poll id=283]
Z szacunków BVMW wynika, że palacz, którzy robi dziennie trzy pięciominutowe przerwy na papierosa, kosztuje swojego pracodawcę ponad 2000 euro rocznie. Ohoven podkreślił, że wielu nałogowcom trzy papierosy nie wystarczą.
Natomiast szefowa związku przedsiębiorców UMW Ursuli Frerichs zwraca uwagę na fakt, że osoby niepalące, który nie korzystają z tylu przerw w pracy co palacze, mogą czuć się dyskryminowane. Jej zdaniem w takiej sytuacji karze się kogoś za to, że nie pali.
Pomysł przedstawiony przez organizacje przedsiębiorców spotkał się ze znaczną krytyką związków zawodowych. Według nich likwidacja przerw na papierosy z pewnością nie pomoże zapewnić niezakłócanego przebiegu pracy, lecz doprowadzi do konfliktów.
Komentatorzy podkreślają, że prawo w Niemczech nie przewiduje przerw na papierosa w pracy. Tamtejsi pracodawcy zazwyczaj tolerują dodatkowe pauzy, a czasem wprowadzają do regulaminów zakładów odpowiednie regulacje w tej kwestii.
