Od 2009 roku Ronald Ball nie kupił napoju Mountain Dew i zaznacza, że już nigdy tego nie zrobi. Decyzja Amerykanina motywowana jest mysim truchłem, które znalazł w puszce tego produktu. Dodatkowo rzekomy poszkodowany z powodu tego nieciekawego odkrycia pozwał PepsiCo i zażądał 50 tysięcy dolarów odszkodowania. Jako dowód przesłał do siedziby firmy zdechłą mysz - czytamy na portalu Dailymail.co.uk.
Przed sądem koncern podważył zeznania Ronalda Balla, przytaczając opinie eksperta. Stwierdził on, że kwas używany do produkcji napoju przemieniłby gryzonia w ''galaretowatą substancję'' zanim puszka znalazłaby się w sklepie.
Specjalista podkreślił także, że jako dodatkowy środek rozmiękczający mógłby zadziałać inny składnik Mountain Dew: bromowany olej roślinny. Na Starym Kontynencie i w Japonii stosowanie tej substancji w napojach jest zabronione. Natomiast w Stanach Zjednoczonych dopuszcza się ją w niewielkich ilościach.
Zdaniem komentatorów rzekomemu poszkodowanemu przez koncern trudno będzie zbić takie argumenty. Tym bardziej, że firma pozbyła się głównego dowodu - myszy, która miała utopić się w napoju Mountain Dew.
Przy okazji warto pokrótce wspomnieć historię tego bezalkoholowego trunku o smaku cytrusowym. Wynaleziono go w Marion (stan Wirginia) w 1948 roku. Tego samego roku został po raz pierwszy sprzedany w Knoxville (stan Tennessee). W Polsce Mountain Dew można kupić od 2002 roku.
W jego skład wchodzą m.in. woda, cukier, kwas cytrynowy (regulator kwasowości), cytrynian sodu (regulator kwasowości), benzoesan sodu (substancja konserwująca), kofeina, guma arabska (stabilizator) czy kwas askorbinowy (przeciwutleniacz).