Francuski minister ds. budżetu Francois Baroin oznajmił, iż jego kraj rozważa przebudowę swojego systemu podatkowego na wzór niemiecki. Dzięki temu gospodarka Francji miałaby być bardziej konkurencyjna.
Zapowiedź Baroina, cytowana przez dziennik Wall Street Journal, została odczyta jako wstęp do budowy francusko-niemieckiej unii fiskalnej, co z kolei określane jest mianem zalążka europejskiego rządu gospodarczego. Wcześniej zarówno Paryż, jak i Berlin dawały do zrozumienia, iż pracują nad takim projektem.
W praktyce harmonizacja systemów podatkowych obu państw będzie niezwykle trudna. Największą przeszkodę stanowią odmienne struktury gospodarki, bowiem wzrost Niemiec opiera się od wielu lat na eksporcie i inwestycjach przedsiębiorstw, a Francji na konsumpcji. U naszych zachodnich sąsiadów przez ostatnią dekadę obniżono opodatkowanie firm niemieckich z 52 do 30%. Z kolei w ojczyźnie Frederica Bastiata podatek CIT wraz z innymi wciąż przekraczają 40%.
Zbliżone są natomiast podatki od dochodów osobistych w obu krajach. We Francji osoby o dochodach niższych niż 5,8 tys. euro rocznie nie płacą podatków, te od 5,8 do 11,7 tys. euro – płacą 5,5%, między 11,7 a 26 tys. euro – 14%, między 26 a 69 tys. euro – 30%, a powyżej tej kwoty – 41%. W Niemczech zwolnione z podatków są dochody do 8 tys. euro rocznie, osoby zarabiające między 8 a 13 tys. euro płacą 14% podatków, między 13 a 52 tys. euro – 24%, między 52 a 250 tys. euro – 42, a powyżej tej kwoty – 45% - informuje dziennik.pl.
Przeszkodą w harmonizacji podatków jest również odmienny stan finansów głównych zainteresowanych. Oba kraje mają zbliżony dług publiczny – Francja: 82% PKB w 2010 roku, Niemiec: 76% PKB – jednak już w tym roku deficyt budżetowy Francuzów będzie przynajmniej dwa razy większy niż Niemców.
