"Gazeta Wyborcza" poinformowała, iż wczoraj prokuratura na warszawskiej Pradze postawiła byłemu senatorowi Krzysztofowi Piesiewiczowi zarzuty posiadania narkotyku i nakłaniania innych osób do jego zażycia. W rozmowie z dziennikiem mec. Czesław Jaworski, jeden z obrońców polityka, przyznał, że zarzuty są identyczne jak we wniosku o uchylenie immunitetu.
Przypomnijmy, że znany scenarzysta dwukrotnie padł ofiarą szantażu. Grożono mu upublicznienie kompromitującego filmu, który został nagrany w jego domu. W sumie zapłacił on przestępcom – Joannie D., Halinie S. i Zbigniewowi S. - kilkaset tysięcy złotych. Ujęto ich, a następnie skazano na półtora roku więzienia bez zawieszenia. Wyrok ten nie jest prawomocny - czytamy na portalu Onet.pl, który powołuje sie na PAP.
Pod koniec 2009 roku "Super Express" ujawnił nagranie, które przedstawiało byłego już senatora ubranego w sukienkę i wciągającego biały proszek. Piesiewicz twierdzi, że były to sproszkowane lekarstwa, a nie kokaina. Polityk zdecydował się wówczas zawiesić członkostwo w klubie parlamentarnym PO. Zamierzał wystartować w tegorocznych wyborach do Senatu z włąsnego komitetu, jednak ostatecznie zrezygnował.