Niemal co piąty potencjalny nabywca lokalu mieszkalnego chciałby skorzystać z kredytu na ten cel, nie wnosząc wkładu własnego. Osoby te muszą liczyć się z tym, że w przyszłym roku banki odprawią je z pustymi rękami. Komentatorzy podkreślają, iż obecnie od poziomu wkładu własnego zależy wysokość marży banku (im większy, tym lepiej dla kredytobiorcy) – czytamy na portalu wyborcza.biz.
Większość banków posiada w swych aktualnych ofertach opcję sfinansowania 100% wartości nieruchomości. Sytuacja ta może ulec zmianie w przyszłym roku, gdyż Komisja Nadzoru Finansowego chce, by banki wymagały od kredytobiorców co najmniej 10-procentowego wkładu własnego. Natomiast od 2015 roku klient musiałby wyłożyć z własnej kieszeni co najmniej 20% ceny zakupu mieszkania.
Związek Banków Polskich ma na uwadze fakt, że tego ostatniego wymogu nie jest w stanie spełnić prawie połowa z ponad 196,5 tysięcy kredytobiorców. Dlatego zabiega o to, by dojście do 20-procentowego pułapu wkładu własnego trwało cztery lata – po 5% zaczynając od 2014 roku.
Zdaniem ekspertów obecnie nie tylko możliwość skorzystania ze 100-procentowego finansowania wartości nieruchomość sprzyja potencjalnym nabywcom mieszkań, ale także ceny nieruchomości. Mają one być najniższe od siedmiu lat, jednak w najbliższym czasie przestaną spadać. Według Jacka Bieleckiego z Polskiego Związku Firm Deweloperskich na rynku nieruchomości lada chwila dojdzie do przesilenia i przedsiębiorcy nie będą już skorzy do obniżania cen. Obecnie bowiem ich zysk ze sprzedaży jest minimalny, a kosztów budowy nie sposób redukować – podała IAR.
