Mimo iż wyniki finansowe w tym roku importerów nowych samochodów są niewiele gorsze niż zeszłoroczne, to i tak firmy odnotują spore straty.
Przyczyną niskich obrotów importerów w tym roku mógł być niewątpliwie niski kurs złotego wobec euro. Odnotowano go w pierwszej połowie 2009 roku. Później było trochę lepiej, ale do czasu.
Na nic nie pomogą tłumaczenia, że wyniki nie odbiegają za bardzo od tych zeszłorocznych. Wszystko było spowodowane zamawianiem samochodów po określonych cenach w fabryce. A kiedy kurs złotówki spadał, inwestorzy tracili na transakcji. Nawet podwyżki cen, które od początku roku miały przywrócić równowagę, nie polepszyły sytuacji.
Według obliczeń samochody musiałyby kosztować o 20-30% więcej, żeby zrekompensować tegoroczne straty. A to, jak wiadomo, jest niemożliwe. Za taką cenę nikt by nie kupował aut. I tak już dziś ceny niektórych z nich są bardzo wysokie. Pozostaje tylko zastanowić się, jak zmienią się ceny na początku 2010 roku.
