Ministerstwo Finansów i Narodowy Bank Polski nie doszły do porozumienia w sprawie wycofania z obiegu najdrobniejszych monet. Prezes NBP Marek Belka przyznał, że pomysł upadł, gdyż nie został zaakceptowany przez resort - podała Informacyjna Agencja Radiowa.
Prezes Narodowego Banku Polskiego podkreślił, że podległa mu instytucja nie posiada inicjatywy ustawodawczej, wiec najdrobniejsze monety "są bezpieczne". Zdaniem wiceministra finansów Janusza Cichonia na likwidacji groszówek straciliby zarówno konsumenci, jak i przedsiębiorcy.
NBP chciał wycofać z obiegu jak największą liczbę monet o najniższym nominale, gdyż ich bicie ma być nieopłacalne. Z nieoficjalnych danych przytaczanych przez media, wynika, że wyprodukowanie grosza kosztuje aż pięć groszy, a monety dwugroszowej - sześć groszy. Rocznie daje to 22,5 miliona złotych.
Przeciwko temu rozwiązaniu protestowały m.in. wielkie sieci handlowe. Według Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która zrzesza zachodnie sieci sklepów, proponowana zmiana utrudni promocję sprzedaży. Przedstawiciel tej grupy Andrzej Maria Faliński oznajmił, że obecnie końcówki (99groszy) są sposobem przyciągnięcia klienta.
- Jak nie będzie groszówek, trzeba będzie ceny zmienić w górę lub w dół. W pierwszym wypadku stracą konsumenci, w drugim sklepy. Czyli za wycofanie groszówek ktoś zapłaci. Gdyby wszystkie ceny produktów z końcówką 99 groszy podnieść w górę, w skali roku mamy kilkanaście, kilkadziesiąt milionów złotych – podkreślał Faliński.
