Francuskie media domagają się śledztwa w sprawie łapówek, które mieli przyjmować Jacques Chirac i Nicolas Sarkozy. Żądania te powodowane są rewelacjami zawartymi w książce "Republika walizek z pieniędzmi". Dziennikarz śledczy Pierre Pean stwierdził w owej publikacji, że do Pałacu Elizejskiego płynęły kwoty w wysokości kilkudziesięciu milionów euro, które pochodziły od przywódców byłych afrykańskich kolonii – poinformowała PAP.
W niedzielę jeden z zaufanych ludzi Laurenta Gbagbo, który do niedawna rządził na Wybrzeżu Kości Słoniowej, oznajmił, że blisko trzy miliony euro zostało przekazanych z Abidżanu do Paryża na sfinansowanie kampanii wyborczej prezydenta Jacquesa Chiraca w 2002 roku. Według francuskiej prasy afrykańscy przywódcy nielegalnie łożyli także na kampanię wyborczą Sarkozy'ego. W zamian mogli liczyć na korzystne pożyczki od paryskich banków, a francuska armia pomagała utrzymać ich u władzy.
W książce, której fragmenty przytaczają media, znany reporter oświadczył, że kiedy Nicolas Sarkozy zaczął prowadzić w sondażach przed ostatnimi wyborami prezydenckimi, dyktatorzy z Czarnego Lądu przestali dawać łapówki Chiracowi. Pieniądze w walizkach zaczęły trafiać do obecnego prezydenta Francji.
Ten Sarkozy to niezły łapówkarz z tego co pamietam juz mial sprawe w sadzie o to ze bral kase na kampanie od Lilliane Bettencourt ( córki założyciela koncernu kosmetycznego L'Oreal )