"Gazeta Polska" ujawnia "tajemnicę poliszynela" - Bronisław Komorowski jest poważnie chory, a jego stan wciąż się pogarsza. Zdaniem tygodnika owe schorzenie ma wpływ na jego wpadki. Ponadto prezydent miał zdecydować, iż ze względu na przewlekłą chorobę, wiedza o jego stanie zdrowia nie zostanie ujawniona.
Jak twierdzi "Gazeta Polska", z tego powodu Komorowski postanowił zmienić także miejsce leczenia - jego zdrowiem nie zajmują się już lekarze ze szpitala przy Szaserów, a w lecznicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W tygodniku czytamy, że prezydent od lat zmaga się z kłopotami z sercem. "Przebywał m.in. na oddziałachkardiologicznych szpitala klinicznego MSWiA oraz w Instytucie Kardiologii w Aninie. Schorzenie, na które cierpi, powoduje m.in.niedokrwienność mózgu, nagłe stany zaburzenia świadomości i omdlenia" - informuje gazeta.
Zdaniem tygodnika Komorowski miał trafić do szpitala tuż po ubiegłych wyborach prezydenckich. "Gazeta Polska" pisze, że prezydent wyglądał na chorego podczas telewizyjnego wywiadu udzielonego Barbarze Czajkowskiej po pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej. "Prezydent zachowywał się nienaturalnie, był podekscytowany, wyraźnie opadała mu powieka w jednym oku" - wylicza.
Oprócz problemów z sercem prezydentowi ma doskwierać również miażdżyca, która - jak podkreśla tygodnik - powoduje m.in. "niedokrwienie mózgu i zmiany psychiczne", a "człowiek chorujący na miażdżycę często się myli, niektóre frazy wypowiada bez ładu i sensu, a choroba w efekcie prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu".
