Indie znalazły się na szczycie niechlubnej listy najbardziej zbiurokratyzowanych państw Azji. W ramach badań przeprowadzonych przez działające w Hongkongu Biuro Konsultingowe PERC (Political and Economic Risk Consultancy Ltd) amerykańscy biznesmeni przyznawali azjatyckim krajom od 1 do 10 punktów, określając natężenie absurdalnych przepisów w danych państwach.
Indie uzyskały średnią 9,16 pkt i z takim wynikiem wyprzedziły m.in. Chiny, którym przyznano 9,04 pkt. Zdaniem amerykańskich przedsiębiorców najmniej uciążliwe regulacje prawne obowiązują w Hongkongu (0,98 pkt.) i Singapurze (1,08 pkt).
Oceniające indyjskie przepisy biznesmeni skarżyli się na szereg biurokratycznych wymogów, które należy spełnić przy załatwianiu najprostszych sprawa. Wskazali m.in. na trudności przy prowadzeniu eksportu i importu towarów, a także na zawiłość tamtejszego prawa pracy.
Mianem koszmarnych należałoby określić procedury panujące w indyjskich urzędach, które ciągną się w nieskończoność. Przykładowo: blisko 200 dni zajmuje uzyskanie zezwolenia na budowę, a 7 lat oficjalne zamkniecie działalności przedsiębiorstwa.
