Beata Sawicka została uznana przez sąd za winną płatnej protekcji, żądania i przyjęcia łapówki. Była posłanka PO została skazana na 3 lata więzienia i grzywnę. Sąd orzekł także przepadek uzyskanej korzyści majątkowej i pozbawienie praw publicznych na 4 lata. Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało Sawicką w 2007 roku, gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę.
Proces przed warszawskim sądem trwał dwa i pół roku. Prokurator domagał się dla byłej posłanki kary 5 lat więzienia i 54 tys. zł grzywny - została oskarżona o powoływanie się na wpływy w instytucjach, przyjęcie łapówki i podżeganie do skorumpowania burmistrza Helu. Obrona wnosiła o uniewinnienie, uznając, że operacja CBA była nielegalna i sąd powinien to stwierdzić w wyroku.
Wyrok usłyszał także burmistrz Helu - Mirosław Wądołowski, który został skazany na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat. Prokuratura wnosiła o nałożenie kary 3,5 roku więzienia i 36 tys. zł grzywny. Oskarżony usłyszał zarzuty, iż w zamian za łapówkę dokona zmian w planie zagospodarowania przestrzeni, aby biznesmeni (pod których podszywali się agenci CBA) mogli wybudować ośrodek wypoczynkowy.
Zarówno Sawicka, jak i Wądołowski nie przyznają się do winy - twierdzą, że padli oni ofiarą prowokacji CBA. Sprawa została nagłośniona w październiku 2007 roku, przed wyborami. Wywołała ona wówczas wiele kontrowersji, co do domniemanego politycznego tła operacji CBA, ze słynnym agentem Tomkiem w tle.
